sobota, 16 listopada 2013

Recenzja filmu "Kapitan Philips": Run Captain, run!

(źródło tumblr.com)

8 listopada na ekrany polskich kin wszedł amerykański film, oparty na książce "Kapitan Philips". Premiera tego obrazu została przyćmiona innym filmem: Thorem 2. Jednak ja, zamiast na Thora wybrałam się na ten pierwszy film i nie żałuje.

Film opowiada historię tytułowego Kapitana Philipsa (Tom Hanks), który żyje z tego, że dowodzi statkami towarowymi. Tym razem jego zlecenie obejmuje trasę do Mombasy w Afryce przez tereny somalijskie. Dostaje w większości nową załogę, nowy statek i musi sobie jakoś radzić. Pozorny spokój zakłóca obraz radaru, który pokazuje, że jakieś dwie niezidentyfikowane małe jednostki próbują do jego statku dopłynąć. Oczywiście po jakimś czasie jesteśmy wręcz pewni, że są to somalijscy... piraci.


Kilka lat temu gruchnęła wieść w telewizji, że powraca problem piractwa morskiego, zwłaszcza u wybrzeży Somalii. Kapitan Philips przeżył taką sytuację i opisał ją w książce, która stała się podstawą do nakręcenia tego projektu. Jest to chyba pierwszy obraz, który traktuje o współczesnym problemie piractwa morskiego, który się rozrasta i jest coraz większym globalnym problemem.

PIERWSZE WRAŻENIA:
Wiecie, że gdy film się skończył i pokazały się napisy na ekranie, cala widownia była cicho, przez chwilę nikt się nie poruszał. Obraz przez większość czasu tak trzymał w napięciu. Hanks znowu w wielkiej formie! Już mu wybaczyłam wpadkę w "Kodzie Da Vinci".
(źródło: tumblr.com)


AKTORSKO:
Jak już napisałam, Tom po raz kolejny udowodnił swoją klasę aktorską. Na wielki plus, że osoby wcielające się piratów somalijskich mówiły w etnicznym języku przez większość czasu, a angielski bardzo łamali, dzięki temu obraz był jeszcze bardziej autentyczny. Drugoplanowe role też ciekawe, dobrze, że grali to również aktorzy mniej znani, dodawało to naprawdę takiej większej prawdziwości.

FABUŁA:
Prywatnie bardzo ciekawi mnie zjawisko piractwa morskiego, świetnie, że były pokazane tutaj wszelakie procedury i niuanse prawne, również te słabsze strony, że marynarze są często przez większość czasu zdani na siebie, jak to na nich wpływa, jakie postawy przeważają.  Reżyser nie chciał ani oskarżać, ani tłumaczyć piratów morskich, starał się być bardziej biernym obserwatorem.
(źródło: tumblr.com)

PODSUMOWANIE:
"Kapitan Philips" to opowieść o aktualnym globalnym problemie, ze świetną obsadą, trzymająca nieustannie w napięciu. Na pewno nie będziecie żałować tych 2 godzin 14 minut w kinie (plus reklamy oczywiście :D).

P.S. Dawno nie widziałam tak dobrego filmu! Jeden z lepszych jakie kiedykolwiek widziałam.




DANE TECHNICZNE:
rok: 2013
reżyser: Paul Greengrass ("lot 93", trylogia o Bournie)
produkcja: USA
gatunek: dramat biograficzny