Serial dość powoli się rozkręca, tak najbardziej podobał mi się odcinek 8 (początki w Vegas). Najgorszy z kolei (nie pamiętam numeru) był on za bardzo przepełniony dramą, niczym rasowa telenowela. Co do postaci nie miałam specjalnie ulubionej. Raziły mnie trochę stereotypowe podejście do niektórych wątków. A proszę oto przykłady: mało rozgarnięty właściciel firmy, który jak tylko może przeszkadza naszym heroicznym bohaterom, Joe jest taki zamknięty i wyobcowany, nie bo taki już jest, ale oczywiście dlatego, że spotkała go tragedia w dzieciństwie i ma problemy na tle ojciec-syn. Co prawda czytałam i słyszałam, widziałam , że twórcy nie poszli po prostej linii i nie zafundowali nam romansu na tle zaniedbana żona-kolega z pracy. Może i prawda, ale za to zrobili nam inne typowe posunięcie (nie chce aż tak spojlerować).
źródło: tumblr.com |
Z postaci oraz grających ich aktorów najbardziej podobał mi się Toby Huss, wcielający się w postać Johna Boswortha. Była to postać, (a zarazem gra) bardzo wyrazista i ciekawa. Jeśli mam być szczera gra Lee mnie jakoś bardzo nie porwała, choć nie powiem zagrał dobrze. Większość obsady zagrała wiarygodnie i bez większych zastrzeżeń, było też wiele świetnych epizodów. Lecz odtwórczyni postaci Cameron bardzo mnie mierziła, kompletnie mi nie pasowała. Nie wiem czy źle grała, czy też jej uroda, czy też irytowała mnie jej postać. Możliwe, że wszystko razem się nałożyło. Będę broniła tezy, że był to zły wybór castingowy.
Co prawda kibicowałam postaciom, lecz jako rasowy oglądacz seriali z przykrością muszę stwierdzić, że ta produkcja mnie nie porwała, a szkoda. Niby fajna historia, a gdzieś już ją widziałam. Oczywiście serial zawiera wiele ciekawych momentów, ale niektóre elementy psują całość. Na zakończenie dodam, że brawa za świetne oddanie klimatu tamtych czasów oraz Teksasu.
6,5/10
P.S. Dziękuję Kasi z Kay ogląda i czyta za tłumaczenia napisów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz