środa, 31 lipca 2013

Recenzja: Gorący towar/ The Heat

(Możliwe spojlery!!!)

Można rzec w końcu!  Na rynku pojawił się film kumpelski (policyjny) w odmianie żeńskiej. O partnerach policyjnych było już mowa nie raz ( ostatnie End of Watch, Zabójcza broń, Showtime, Gliniarz z Beverly Hills itd). Reżyser "Druhen" przedstawił nam obraz dwóch kobiet pracujących w zdominowanych przez mężczyzn zawodzie. Sara (Sandra Bullock) jest agentką FBI, której marzy się awans, z kolei Shannon (Melissa McCarthy) pragnie oczyścić ulice Bostonu z jak największej liczby złoczyńców, w swój oryginalny, ale w miarę skuteczny sposób.

Każda z bohaterek jest inna. Pierwsza bardzo ambitna, poprawna politycznie, wszechwiedząca, skuteczna, lubiąca wygrywać, natomiast nielubiana przez kolegów.  Druga nie dba o siebie, jest wulgarna, mówi prosto z mostu o tym co myśli, bezkompromisowa i lubiąca działać sama, często bez zastanowienia, z pogwałceniem wszelakich procedur. Te dwie panie będą musiały współpracować, gdyż zakończenie tejże sprawy leży w interesie obydwu: jedna otrzyma awans, druga uratuje brata i innych mieszkańców Bostonu przed niebezpieczną osobą. 

Podczas tej współpracy nasze bohaterki wiele się od siebie nauczą. Sara zacznie lepiej wyrażać swoje emocje, zrozumie, że nie zawsze procedur da się przestrzegać w obronie sprawiedliwości, a Melissa zauważy, że spontaniczność nie zawsze popłaca. Jednak najważniejsze, że zyskają w tej drugiej siostrę, której nigdy żadna z nich nie miała i pod wpływem siebie nawzajem zmieniają własne życia. 

Melissę, którą znam od czasu Kochanych kłopotów bardzo lubię oglądać. Zauważyłam, że coraz częściej jest obsadzana w wyrazistych, niepoprawnych politycznie rolach, a realizacja wychodzi jej znakomicie. Z kolei Sandra jak zwykle zyskuje sympatię widzów, kolejna jej udana produkcja. Obydwie aktorski stworzyły zgrany zespół, widać między nimi partnerską chemię. 

Drugoplanowe postacie to też często istne smaczki. Albinos jako detektyw w wydziale narkotykowym i jego potyczki słowne z Shannon są rewelacyjne, Rajos i jego ucieczka przed Shannon, czy problemy Sary z jej kolegami z pracy. Sceny te są ciekawym i uzupełniającym się dodatkiem który w ciekawy sposób scala całą produkcję. 

Może i oczekiwałam odrobię więcej od Gorącego towaru, to i tak się nie zawiodłam. Co prawda trochę szkoda, że nie było więcej komicznych scen, ale ogólnie cała fabuła została dobrze przemyślana. Jest to dobry krok w zmianie podejścia w Hollywood do filmów o tematyce kobiecej. Nie musi to być koniecznie komedia romantyczna, a konkretne dzieło, nieoprawne politycznie oraz  z pazurem. 

MOJA OCENA: 8/10

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz